,,Król Kruków''
Z pogardą patrzy na zdobycz
żarłocznych poddanych-
-ociekające posoką ścierwo
w potężnych szczękach
Mrocznych Kapłanów
Dawno przestał być człowiekiem
By mówił - nikt nie pamięta
Ostatnia iskra życia
w jego jedynym oku błyszczącym
teraz tylko Zielonym Szaleństwem
zgasła przed wiekami
wraz z tą, którą mu zabrano
Dziś już tylko jednym okiem
ogląda krew
która jednak nie cieszy
nie cieszy go śpiew
Złowieszczy Hymn Nocy
błądzący wśród drzew
wypełnia wszystkie sny
Pustki jego duszy
nie wypełni nic
Kapłani Mroku zawzięcie ucztują
wypruwając żyły,
ścięgna rozrywając,
szarpiąc włosy,
skórę rozdzierając,
jeszcze raz krwi próbują...
Wszystko
oprócz oczu.
Oczy są dla króla
co tępym wzrokiem spogląda
w przeszłość:
Zaszyci w Milczeniu
Zaklęci w Dotyku
Skąpani w Westchnieniu,
choć tak bliscy krzyku -
Czarnowłosy Mag
o zielonym spojrzeniu
smukły, jak posąg
hinduskiego boga
I ona
dziewczyna o twarzy anioła
obraz znika
Kapłani Mroku rozsiedli się wokół
białe klejnoty źrenicą znaczone
odkrywają ich skrzydła
czarno - czerwone
lśniące wciąż ponurymi kroplami...
a potem lecą nad domami
lasami
w poświacie księżyca
w zapachu bzu
by skryć się w dolinie
Najczarniejszego Snu
Śpij, Królu Kruków
spod prawa wyjęty
Szmaragdowooki Pustelniku
na zawsze samotny
na zawsze wyklęty...