,,Dżinn''
Była sobie noc gwiaździsta,
chłód się wzmagał, wiał wiatr wschodni...
fala w skałę pchnęła dzbanek,
dżinn się zjawił,
jak kochanek
nad zwłokami topielicy
się zadumał i pochylił,
spojrzał w martwe, mętne oczy,
które kiedyś przecież żyły..
poranione, nagie ciało
pod gwiazdami prawie lśniło,
oczy dżinna zwilgotniały,
czoło dżinna się zmarszczyło..
jego własne trzy życzenia
nagle strasznie zaciążyły:
"stan się piękną" - nie wytrzymał,
mętne oczy zaświeciły..
"stań się żywą" - szedł za ciosem
i we wdechu pierś się wzniosła,
drgnęły palce w mokrym piasku,
pobudzone śpiewnym głosem..
ostaniego nie wymówił,
znikł z angielska, jak to dżinny,
zawstydzony splotem zdarzeń
i obrazem tej dziewczyny..
i powstałam z martwych - żywa,
z wstrętnych - piękna, nieskalana,
jedno tylko mnie zdumiało,
bo powstałam...
ZAKOCHANA