,,Cieniem PisaneŚ''
Patrzę w lustrzaną powierzchnię jeziora,
Widzę drżące odbicie poszarpanej postaci.
Niebo czarne z jasnymi gwiazdami,
Mieni się głębokim strumieniem księżyca.
Na plecach cień pojawia się i znika,
Obejmuje mnie zimnymi ramionami
Teraz wiszę gdzieś w powietrzu,
Nagle spadam w stronę pustki
Dookoła ciemność z obłokami tańczy,
Jednorożec biały ginie pośród mgieł.
Topi się w przestrzeni sino białych chmur toni.
Skrzydła i kopyta biją wciąż w galopie
Lecz oddech wymiera,
Resztką sił spojrzenie znika
Odsłania się obraz całego wszechświata,
Mknę na wprost przez niego, niebo dalej czarne.
Wiruje tam pałac na wyrwanej skale,
Jak z kości słoniowej płonie w białej chwale.
Wciąż nie wiem dlaczego.
Po co tu dotarłem.
Szukałem natchnienia.
Szukam wciąż na marne